środa, 5 maja 2010

Długo, niekonkretnie i na opak.

Czas na pewne podsumowania i na trochę dywagacji. Dawno nic nie pisałem i przypuszczam, że lepiej pisać rzadko, mało i konkretnie. Wróć - nie przypuszczam a mam pewność. A tak na marginesie - nie chce mi się pisać i któryś dzień z rzędu się zbieram do naskrobania niniejszego wpisu.
Zamknąłem wystawę w Mrówce. Starczy - wisiała aż nazbyt długo. Gdzie teraz pójdzie nie wiem, nawet nad tym nie chce mi się myśleć. Zamknąłem też obróbkę zdjęć z eventu Miss Mazowsza Płn. 2010. Zdjęcia z gali finałowej są już na stronie Organizatora od paru dni - zapraszam do obejrzenia. Chociaż przyznam się, że z bankietowych jestem bardziej zadowolony. Ale na relację z bankietu będziecie musieli jeszcze poczekać.

Zawracając jeszcze do Mrówki - 16 maja organizują piknik czy coś (imprezę masową w każdym razie) i zaproponowałem czy nie chcieliby Miss Mazowsza i I Vicemiss Polski mieć na tym pikniku. Prezesi nie wyrazili zgody/chęci wyłożyć 1000pln dla dziewczyn, a szkoda. No między bogiem a prawdą - czym jest taka suma dla dużej firmy? Ja rozumiem, że są już poczynione inne kroki, inne atrakcje itd., ale mojego zdania chyba sami się domyślacie.
O czym to ja jeszcze... A tak - dwie sesje w planach. Szczegółów nie zdradzę, żeby nie zapeszyć.

Majówkę zacząłem a jakże tragikomicznie. Jak małe dziecko się poślizgnąłem i rozwaliłem sobie o schody łuk brwiowy. Z tego co lekarz mówił do kości praktycznie. 14 czy 16 szwów - kto by to liczył? 8 się dopatrzyłem na wierzchu. A później grill - ręki mi nie urwało nie? Swoją drogą chyba mi blizna zastąpi część brwi - chociaż muszę oddać słuszny podziw dla świetnego szycia, ale jednak dziura była bydlęca. Bo a jakże musiałem od razu przemyć na żywca i zobaczyć czy na szycie trzeba. Jak tak dalej pójdzie to koło 30 dostanę kartę stałego klienta na pogotowiu. O ile dożyję.

Podywagowałbym o czymś - jednak nie widzę konkretnego celu w dywagacji na jeden z tematów, które ostatnio nie nurtują. Mało tego mam wrażenie, że dywagowanie na te tematy byłaby czymś co opisał już pięknie Nietzsche:
W co motłoch nauczył się niegdyś wierzyć bezpodstawnie, któż by mógł to, ujawniając grunt i podstawy - obalić?
Fryderyk Nietzsche — To rzekł Zaratustra (Część czwarta i ostatnia: O wyższym człowieku, 9.)



... za dualizm moi drodzy,
za dualizm...

__________________________________

W takich wypadkach śmierć następuje przez uduszenie, nie jest to jednak uduszenie w sensie potocznym, polegające na zaciśnięciu krtani i odcięciu dopływu powietrza do płuc, co dawałoby skazańcowi nawet kilka minut powolnego, świadomego duszenia się. W przypadku duszenia spowodowanego przez pętlę następuje odcięcie dopływu natlenionej krwi z płuc do mózgu, co jest wynikiem zaciśnięcia tętnic szyjnych przez sznur. Wskutek tego w ciągu kilku sekund skazany traci przytomność, a wkrótce (po ok. 4 minutach) następuje zgon.

W katolicyzmie samobójstwo jest grzechem, przez
wieki uznawanym za grzech śmiertelny — skazujący samobójcę na wieczne potępienie. W świetle współczesnej nauki Kościoła samobójcy mogą osiągnąć zbawienie, jeżeli samobójstwo jest wynikiem działania diabła, silnego stresu, poświęcenia, depresji lub innego zaburzenia czynności psychicznych. W takiej sytuacji może w ogóle nie dojść do popełnienia grzechu śmiertelnego (grzech śmiertelny to grzech, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą). Kościół uznaje, że życie ludzkie nie jest własnością człowieka i nie on, ale Bóg powinien decydować o jego zakończeniu: „Nie powinno się tracić nadziei dotyczącej wiecznego zbawienia osób, które odebrały sobie życie. Bóg, w sobie wiadomy sposób może dać im możliwość zbawiennego żalu. Kościół modli się za ludzi, którzy odebrali sobie życie.”


Żal? Dobre sobie.

W okresie średniowiecza i późniejszym w licznych europejskich systemach prawnych próba samobójstwa była karana śmiercią, zadawaną często w męczarniach. Wpływ na to miało niewątpliwie uznanie samobójstwa przez chrześcijaństwo za grzech ciężki. W przypadku udanych prób samobójstwa symboliczną „karę” wykonywano niekiedy na zwłokach.

Ponieważ jednak samobójstwo jest czynem społecznie niepożądanym, przestępstwem jest nakłanianie do samobójstwa lub udzielenie pomocy w popełnieniu samobójstwa przez inną osobę, nawet na jej życzenie. Ten typ przestępstwa przewiduje przepis art. 151 Kodeksu karnego, który stanowi: „kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5

To możecie mnie skazać na dożywocie.

Na 5625 prób samobójczych: powieszenie - 4221 - 75,04%

Cytaty kursywą za wikipedią.

Przy okazji fakty i mity o samobójstwie.
__________________________________

Jestem chyba w jakiś sposób opętany śmiercią. Nie w sposób naukowy, ale też nie mam ku niej fanatycznego kultu. Nie fascynuje mnie, nie czyni też obojętnym.
Ucichły stowarzyszenia gnostyckie w Polsce - przynajmniej oficjalnie.
No dobra Różokrzyżowcy dalej żyją, ale dla mnie jest to - no powiedzmy nie to.
Trydium ma zablokowane wszystkie strony. Zresztą niewielka strata. Działać pewnie działają - ale cóż to za działalność.
Zresztą wszyscy głoszą oficjalnie bzdury i sieja ciemnotę. Gdzie by nie spojrzeć zakłamanie, durnota i ciemnota. No przepraszam na dnie znajdą się wyjątki. W podziemiu podziemia.
__________________________________

Nosze się z zamiarem, że dziś znów, po długim czasie, potraktuję się brainwave generatorem. Zrobiłem się strasznie leniwy pod tym względem. Z drugiej strony po co sobie coś utrudniać - jeśli można uprościć? A zresztą włączę od razu.
Kiedyś się dla mnie to źle skończy. Osiągnę pewien stan świadomości i dojdę do wniosku, że nie wracam. Ewentualnie będę skakał od fal alfa do delta, a betę olać.
... hahaha zacząłem słyszeć właśnie karetkę, jakąś rozmowę i zaczyna mi się mglić przed oczami. Oby tak dalej.

Jak zawrzeć w paru zdjęciach myśli - setki myśli, ich wzajemną ko-relacyjność i sprzeczność. Ba jak przekuć obiekty na jawie jak i w swym umyśle przystosowując do zapisania myśli. Alchemia. Fotografia, każda dziedzina Sztuki - to alchemia.
W szaleństwie jednak jest metoda! Ba iście sąd salomonowy w pewnym sensie juz na samym wstępie. Czyż nie można płótna podzielić na drobne skrawki? I czyż wtedy każdy fragment nie będzie w swej istocie tworem? Musze doprowadzić do przekucia ducha i materii i scalenia ich w każdym względzie.
Chyba powinienem zostać teoretykiem Sztuki. A przepraszam - ja nie chce być nigdy autorytetem w żadnej sprawie. Ślepcy niech wydają osąd, ja wole być skazańcem, katem i widzem jednocześnie. O ileż bardziej uczciwa wobec samego siebie jest rola poznawcza tej perspektywy.
A teraz czas się wprowadzić w trans.
...
Mam, w końcu mam. Wiem już co zrobić, wiem jak, wiem jakim sposobem i która drogą!
Jestem szarlatanem - inaczej niepodobna tego nazwać.
Dusza nie wychodzi na fotografii.
— Jan Twardowski

Zobaczymy kaznodziejo!

2 komentarze:

  1. Pomyśl, jak czadersko będziesz wyglądał, z tą blizną! Laski na takie rzeczy lecą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak laski - ale na chirurgu nie zrobiłem chyba wrażenia - no moze oprocz tego, że jak mnie zaczął szyć na żywca to się okazało, ze znieczulenie nie działa w takim stopniu jak niby powinno :D Chciałem już bez poprawiania znieczulenia - ale okazało się że to jeszcze nie dwa szwy ale z sześć.
    Swoją drogą zastanawiam się, jak mi się tyle tego zmieściło na tak małym obszarze xD

    OdpowiedzUsuń