Primo.
Jak jeszcze zaczynałem swoją przygodę z fotografią byłem populistyczną szmatą. Nie czarujmy się - pojęcie o temacie miałem znikome, a większość rzeczy wypływała z przypadku, praktyki (w processingu) i wyczucia. I był wtedy deviantArt i człowiek się jarał, ba nawet ściągnął innych - o zgrozo!
Minął jeden profil, drugi - zussamen powiedzmy dwa lata bodaj. I nastał trzeci. I sęk w tym, że chociaż moje prace bywały w newsach (i to nawet dość często, jak na to co wtedy uprawiałem), to jednak gdzieś pod skórą czułem - to nie to, nie tędy droga, nie dla poklasku, etc. I jakoś tak się złożyło, że wiele zasadniczych zmian targnęło moim postrzeganiem fotografii, odczuwaniem, itd. i wynika z tego tylko jeden klarowny wniosek. Mam rozbicie dzielnicowe. A zatem nie jest dobrze.
Szukać niszy czy nie szukać? Stworzyć może? No ale jak to tak?
I sprawy utykają w martwych punktach łażąc na szczudłach z tektury. Marazm, niemoc i perswazja motywu.
Secundo.
Dlaczego? W jakim celu robić zdjęcia? Ba! - to temat na ciąg artykułów. Ale sprowadzają się, do ciężkiej cholery, do jednego wspólnego mianownika, a przynajmniej punktu odniesienia - do człowieka. A co ja na codzień obserwuję? Kurewstwo, złodziejstwo, protekcje, układy i milion podobnych ozdób społeczeństwa. Powiecie, że robię z igły widły - a gówno prawda! Ale nie o tym teraz, nie w tym rzecz. Rzecz w tym, gdzie w tej fotografii, mając w pamięci człowieka, zawrzeć prawdę? Czy wogóle da się?
Nie wiem - jeszcze do takiego mistrzostwa nie doszedłem i nie wiem czy bym chciał. Ale jak znam siebie to i tak, na złamanie karku, osiagnę to - czego bym może nawet nie chciał.
Cytując Fryderyka: "Nie jesteście dość wielcy, aby nie zaznać nienawiści i zawiści. Bądźcie więc dość wielcy, aby się tego nie wstydzić!"
Tertio.
Zatem do czego mam się odnieść? Ku czemu dążyć?
Mógłbym te pytania mnożyć i mnożyć a wole z miejsca dać odpowiedz na wszystkie.
I oczywiście posłużę sie znów cytatem Niezsche'go.
Spojrzyj na tych wyznawców wszelkich wiar! Kogo nienawidzą najbardziej? Tego, kto burzy ich tablice wartości, burzyciela, obrazoburcy - tym zaś jest twórca.
I nawet dobrze, że nie rozumiecie. Tym lepiej jeśli źle pojmujecie sens tych słów!
Stosowna chwila pokaże wam ich sens a i wtedy możecie nie zrozumieć.
Gdybym chciał oburącz potrząsnąć tym drzewem, nie potrafiłbym tego uczynić. Ale wiatr, którego nie widzimy, dręczy je i gnie, w którą chce stronę. Najgorzej dręczą nas i gną niewidzialne ręce.