Za tydzień niespełna zaplanowana sesja, a ja w proszku. Zarówno organizacyjnym jak i osobistym. Nie jestem gotowy na te zdjęcia.I nie jest to świadomość, a raczej intuicyjne przeczucie. Któryś dzień z rzędu ciągle koszmary, po kilka w ciągu jednej nocy nawet. Jestem zmęczony; wykończony do tego stopnia, że gdybym dziś właśnie miał zrobić coś konstruktywnego - nie dam rady, choćbym nawet i miał chęć.
I jak zawsze w takich momentach słucham płyty Ghosts of Breslau "Sacred Place". Przynosi mi ona niejako swoiste ukojenie. Cóż - może to wszystko to znów kwestia wyłącznie niedawnej pełni?
W poniedziałek będę zabiegany - może to mi przywróci sam nie wiem co, coś co utraciłem znów po drodze.

Towarzyszy mi nieprzerwanie od zrodzenia się pomysłu ów sesji pewne fatum chyba, przeświadczenie niegotowości a jednak pomyślnego wyniku. Jedno drugie wyklucza co jest irracjonalne, a ja mimo wszystko - jeśli już coś planuję, to wszelki irracjonalizm jest niezbyt mile widziany. Musi wszystko grać jak w zegarku.
Ale mówiąc szczerze - męczy mnie już to układanie wszystkiego w zgrabny mechanizm. Wyczerpuje siły i wolę. Mam niechęć do robienia czegokolwiek na żywioł. Może tu jest właśnie ten czynnik, który zrewiduje moje podejście do całego tego projektu, może nawet do fotografii jako takiej. Tym bardziej, że potrzebuję odmiany. Innego punktu widzenia, odczuwania, czy patrzenia na świat.
Chciałoby się rzec - w kłamstwie jest prawda! - ale czy rzeczywiście? I jeśli już - w jaki sposób istnieje taka symbioza? A z drugiej strony, czy warto zadawać sobie te pytania? Czy warto tyle pytać? Czy pytanie i odpowiedź mają jakiekolwiek znaczenie?
Przecież to wszystko jest kwestią na tyle osobistą, że narzucanie jakiekolwiek formy własnej jest nieomal gwałtem na swobodzie myślowej!
No i masz, rozpędziłem się w próżnej gadaninie.
Czuję, że niedługo zrobię coś naprawdę porządnego (może na tej sesji?), gdyż coraz bardziej nie chce mi się nic, jestem coraz bardziej rozkojarzony, rozbity; a jednocześnie pozbawiony motywacji. Powiecie, że to wszystko wskazuje na fakt, iż się wypaliłem. Już miewałem ten stan i jeśli gdzieś w połowie się nie zatrzyma, jeśli będzie trwał i rozwijał się - myślę, że będzie tak, jak powiedziałem. Mówi się, że zdjęcia robi człowiek nie aparat. Ba! Pójdę o krok dalej! Dla prawdziwej Sztuki Artysta jest zaledwie jednym z wielu narzędzi!
Trzeba tylko pozwolić sobą kierować.
Na koniec mała dygresja. Skąd się bierze prawdziwa nienawiść? Ze strachu i z miłości. A zatem nienawiść sama w sobie jest niedoskonała. Chęć zemsty często posiada te ograniczenia, ale w jej wypadku nie zawsze występują, a nawet jeśli występują - z czasem mogą ulec zatarciu. Czy można nienawidzić snów? Można je kochać lub się ich bać, a nie można ich nienawidzić, ani tym bardziej się na nich zemścić.
Czym zatem jest sen? W swej istocie najgłębszej.

Niezależnie od sensu pytania i odpowiedzi musisz zdać sobie sprawę, że jesteś pytaniem na odpowiedź jako Istota. Jako cel, sens i każdy dowolny aspekt jesteś i pozostaniesz tymże pytaniem, także w wypadku zaprzeczenia, tj. jeśli weźmiemy pod uwagę przeciwnieństwo, czy też wartość pośrednią, zakres, czy nawet irracjonalny czynnik Nicości.
Będzie dla mnie tym milsze, jeśli uznasz to za zaledwie pseudofilozoficzny bełkot. Gra, gdy widzisz karty przeciwników, jest nudna; a jakże ciekawa staje się gdy nie widzisz nawet własnych kart?
Pozostań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz