Jutro zaczynają się Dionizje (realnie, a nie imaginacyjnie), i również jutro bitwa na poduszki! Co ciekawe kogo nie pytać - ten idzie. Ciekawe czy rzeczywiście będzie tak, jak się zapowiada.
Mam cichą nadzieję, że któryś spektakl i sam klimat ciemnej sali wyzwoli jakieś nowe myśli. Nie to żeby narzekał, ale jak to się mówi - od przybytku głowa nie boli.
Ale nie o tym miałem...
Otóż w poszukiwaniu jakiegoś mistrza, który kreował kiedyś w stylu, który obecnie mgli mi się przed oczami w związku z najbliższą sesją znalazłem coś. Może nie jest to dokładnie to co jawi się w moim umyśle ale myślę, że jest całkiem niezłym wykładnikiem.
Tym bardziej, że nie lada to dzieło i nie pierwszy lepszy Mistrz!
Ale starczy zapowiedzi!

Gustave Moreau "Orphée" 1865r.
Wspaniały prawda?
Wiesz, pachniesz burzą w tych snach...
Pomijając wspaniały klasyczny światłocień (nie wiem sam czy na takim wyłącznie będzie mi zależało - co raczej wątpliwe), skupię się na inszych aspektach.
Statyczna poza, prosta, minimalistyczna niemal - to na pewno będzie miało miejsce i u mnie niedługo. Daje ona jakiś taki nostalgiczny posmak, ale jednocześnie tym bardziej wyprowadza swą prostota a zarazem gracją osobę przed tło. Jest niejako wzmacniaczem detalu poniekąd. A skoro jesteśmy przy detalu...
Korci mnie bardzo żeby zastosować na tej sesji właśnie różnorodność faktury, bynajmniej nie w sensie fajna kolorowa sukienusia. Ale tak jak widać to u Moreau - ciemne zielenie, poszarzałego cyjanu trochę w jaśniejszych miejscach, żółcie i czerwienie przytłumione, najżywsze oranże dużo tracą pod ciężarem reszty. Pięknie wyeksponowane detale stroju - spójrzcie na biust i na wystające ku nam kolano. Majstersztyk, moi drodzy, tak rzucające się w oczy fragmenty uczynić dopełnieniem postaci! I to bym pragnął u siebie, ale skąd tu wytrzasnąć taki strój? Ano właśnie. Chociażby tak wspaniały materiał z delikatnym wzorem jaki widać na sferze uda?
Szczerze powiedziawszy ze strojem byłem do tyłu - nie wiedziałem czego chce. Teraz gdy wiem na czym mi zależy jestem w kropce. Bo stworzyć koncepcję stroju odpowiadającą pewnym założeniom faktury, ułożenia na ciele, itd - przy obecnej modzie jest trudno (nie mówiąc już o ograniczeniu funduszowym). Pozostaje wierzyć w los chyba wyłącznie.
Kontynuując wątek pozy i dynamiki wspomnę jeszcze o "Jednorożcach" Moreau. Jak On to zrobił, że dynamika jest tam jakoś podświadomie obecna pomimo niemal statyczności? Odpowiedzcie sobie sami i sami rzeczonego dzieła poszukajcie - ot praca domowa ;)
W związku z tą sesją chyba zacznę stosować (pierwszy raz wogóle!) mapy myśli, bo się gubię pod natłokiem wszystkiego, co się na rzeczoną sesję składa.
I na tym zakończę bo ostatnio się rozpisałem a nie chce was przemęczać ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz