sobota, 25 września 2010

Milena J.

Oto wiadomoś wysłana dzis po moim powrocie na hajze - dosłownie sprzed chwili:

EN 23:54:16
Wnerwilas mnie dzis porzadnie i wyciagne z tego koncekwencje, przykre konsekwencje. I nie zniżę się do twojego prymitywnegoi poziomu rekoczynów i pustych oszczerstw bez pokrycia. A na marginesie dodam, że wiekszość ludzi ma wyrobioną na twoja osobą jednoznaczne zdanie i nie jest to zdanie pozytynwe. Kółko adoracji się pewnego dnia skończy i skończy się twój pusty i trywialny sen.


Numer do ninejszej osoby mialem bodaj od mewy albo od piacha. Ale to jest rzecz drugoplanowa.

Dziś zachowaniem swym udowodniłaś jak płytka jesteś. Chciałaś porozmawiać na osobności - prosze bardzo. O rzeczonej Żurawskiej napisałem to co mi powiedziały osoby bezstronne - ze mowi, ze mnie zna i rozpowiada brednie. Nomen omen zapewne brednie rozsiewane przez Ciebie na lewo i prawo. Nie wiem dlaczego rzeczona Żurawska sie nie odezwała ani słowem - i dziwi mnie to, że nie miała odwagi porozmawiać wprost ze mną, co wg mnie dowodzi jednoznacznie, że obie nie byłybyście w stanie przedstawić jakichkolwiek argumentów. Ponadto dziwi mnie wielce, że przy takiej dozie braku rozsądku zdecydowałaś sie oblac mnie piwem, rzucić we mnie butelką i na dodatek usiłować mnie pobić. z całym szacunkiem jaki to miało sens? Swoje frustracje mogłas omowić jak mi sie zdaje z obecna wtedy kolezanka Żurawską, nie zaś jak zwykly prymityw wyżyć sie na kims komu fizycznie nie zdołasz zrobić krzywdy. Sprawa pomówień na temat mojej osoby szerzonych przez ciebie szczerze mnie mierzi. Primo nie jesteś twórcza w tworzeniu pomówień co uwałacza mojej osobie, secundo wiekszość osób u których popsułaś mi opinię niewiele mnie obchodzi, gdyż wierzac tobie udowodnily, ze nie sa warte uwagi. Tertio zawsze wolalas wierzyc klamcom i oszczercom - a jak mowi staropolski przyslowie "kto z kim przestaje ten sie takim staje". I wreszczie quattro dziwi mnie taka ilosc i marna jakosc twoich usiłowań zniszczenia mnie społecznie. Gdybym sobie czymś na to zasłużył nie mówiłbym teraz o tym. Ale pamietam jak dzis jak Cie traktowalem i jak sie z Toba pozegnalem - i sadze, ze niejedna dziewczyna marzylaby o takim rozstaniu. Niezrozumialym jest dla mnie dlaczego po rozstaniu wybralas sciezke nieustannej wojny, ale chcac nie chcac, w wyniku twoich nieustajacych zlosliwosci, musialem podjac rekawice. Podjalem lecz niechetnie liczac na twoje opamietanie sie. Zle sadzilem widac majac Cie za osobę elokwetna na tyle aby analizowac swoje wlasne zachowania oraz czynniki zewnetrzne. I szczerze mowiac mam do siebie zal, ze zjawilem sie w twoim zyciu. Byc moze wtedy zachowalabys ta niewinna piekna twarz z jaka Cie poznalem, i jaka widzialem gdy sie z toba rozstawalem. I nie ma w tym juz nawet cienia milosci, jest tylko wspolczucie nad twoja ograniczonoscia i zepsuciem. Dlugo zarzucałem sobie, ze moze byc w tym moja wina, lecz dzis definitywnie rozstaje sie z ta teza, widac ze wyplywa to z ciebie. twoja nienawisc do mojej osoby stala sie istnym perpetum mobile, lecz sa metody nawet na takie twory.
Tak jak mowilem nie znize sie do twojego poziomu. Utracilem juz dawno do ciebie wszelki szacunek i pozostalo tylko ubolewanie nad toba. Dlatego tez dzis nie doswiadczylas z mojej strony zadnej odpowiedzi, tym bardziej zlej. Jednakze musze zaznaczyc z cala stanowczoscia, ze jesli jeszcze raz w jakimkoliek stopniu odczuwalnym przeze mnie bedziesz usilowala wniknac w moje zycie wyciagne konsekwencje nie znizajac sie do prymitywnego poziomu twojej osoby. Owszem pozostanie twoje kolko wzajemnej adoracji, jednak pamietaj - nic nie trwa wiecznie, i latwo znienawidzic wlasnych idoli, tak jak uczen nienawidzi mistrza. Nie che tu mowic o tym ze bierzesz na siebie odpowiedzialnosc za psucie kolejnych osob, lecz pamietaj ze moze sie to obrocic przeciwko tobie. A ja swoja droga wyciagne konsekwencje ktore beda bolec w takim stopniu, iz z czasem sama odpowiesz przed soba. A nie ma gorszego sadu, wierz mi.
Wyjezdzasz na SGGW i zyj tamtym zyciem, nie wracaj wstecz. Jak powiedzial Nietzsche: Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas. Zatem wolałbym ayś nie odwaracała wzroku wstecz, gdyz moja cierpliwosc juz dawno sie skonczyla, a jedna z niewielu otchlani w twoim zyciu jestem ja, i wydaje mi sie ze jedna z najbardziej bolesnych nie wnikajac juz w to czy slusznie.
Zyczę Ci szczerze zebys juz nigdy nie wrocila do mojego tematu i abys szla naprzod nie ogladajac sie za siebie. Jesli uczynisz glupio i postanowaisz dalej prowadzic ze mna wojne - przestane byz poblazliwy.
Pragne dodac jeszcze jedno, ostatni raz kiedy ze mna szczerze rozmwialas pocieszalem cie - byc moze zle zrobilem. Sek w tym, ze dluzej nie bede znosil twoich antypatii i humorów gdyz nie jesteśmy juz zwiazani w zaden sposob. Jestesmy wobec siebie obcymi ludzmi i nie mamy wobec siebie zadnych zoobowiazan. Jesli kiedykolwiek postanowisz ten stan naruszyc otrzymasz to czego zapragniesz - znajde sie w twoim zyciu. Ale w innej roli niz niegdys, gdy bylas dla mnie najwazniejsza.

Ten wpis traktuje jako wypowiedz publiczna i nie powinnas miec o to do mnie pretensji w moim mniemaniu. CHcialas porozmawiac na osobnosci, lecz zachowalas sie prymitywnie. Wnioskiem czego skoro prywatnie nie potrafisz zalatwiac swoich animozji, zalatwiam to teraz publicznie.

W pierwotnym zamysle mialem zamiar wlepic jeszcze twoje zdjecie aby wszystkim bylo wiadome kim jestes jednak nie znize sie do pietnowania w sposob publiczny osoby nie wszystkim znanej. Tym bardziej ze nie robie tego jako akt zemsty ale jako wyjasnienie publiczne raz na zawsze twojego tematu.

Przestajesz z dniem dzisiejszym dla mnie istniec, i nie zycze sobie aby usilowala mi o sobie przypomniec.
Zegnam.

3 komentarze:

  1. Wow! przeczytałam całe od gory na dół i już wiem że nie chciałabym być tą osobą i w życiu nie chciałabym Ci się tak narazić by takie coś przeczytać o sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. U lala. Nieźle. Odpuść, bo szkoda nerwów na takie coś. Nie warto.

    OdpowiedzUsuń