Musze się wziąć za zdjęcia z wtorku a nie chce mi się. Muszę sobie zapuścić muzykę - wiem jaką, ale nie mam na nią ochoty. To będzie chory weekend. Będę same .dng cały dzień pewnie wywoływał ;/ Nie mówiąc już o tym, że muszę przesiać te foty. A jest ich niemal 400. / Już 340 /
No i słucham sobie Emilie Autumn i robię selekcje. I jak zwykle przy tej robocie krążę po chacie jak ćma, ślepy, głuchy, bezsensowny i nastroszony. Jaram jak głupi przy okazji i pije jak wielbłąd. Jest 289.
A wogóle to dziś będzie dłuuugi wpis - bo nie mogę siedzieć ciągle przy selekcji ;p
262. Za dużo. No ok, nie wszystkie by musiały być - ale parę takich na luzie chcę też zrobić. Jak się tak wpadnie w cug processingu to miło trafić w jakąś odskocznie. Jeszcze dwa etapy i może zejdzie do 200. A później trzeba sprawdzić te przejarane i niedoświetlone czy wywoływanie cokolwiek da.
A tan ma marginesie - same jpg'i z wtorku zajmują 1gb. Gratulacje dla mnie, że jeszcze się wyrabiam z płytami jakoś.
249. Nie chce mi się już robić selekcji - i tak będę musiał do niej wrócić. Może to marnowanie czasu - ale mam czas.
I dalej ciągle dalej. Idzie wolno i mozolnie. Ale może to dobrze, wszak...
"I w sztandary dąć, i bić w kamień,
Aż się lew spod dłoni wykuje,
Aż wykrzesze znużone ramię taki głaz..."
Ghosts of Breslau - "Warszawa"
Swoja droga jestem przy tej robocie strasznie chaotyczny - jak nigdy. Rawy wywołuję na zmianę z obrabianiem zdjęć i selekcją. Pliki .dng znikają żeby na ich miejsce pojawiły się .psd. Łącznie na chwilę obecną 443 pliki, ciekawe ile wyjdzie z tego zdjęć. Bardzo ciekawe.
A póki co wygrzebuję smaczki. To co się nie nadaje jako technicznie super ale jest właśnie takie jakie jest. I chociaż tego raczej nie będę nigdzie pokazywał to siedzę nad tymi zdjęciami. Bo są więcej warte niż te na pokaz, na wystawę, czy ogólnie dla oczu tłumu.
Jak dobrze na mnie GoB działa w takich chwilach. Kiedy mi się nie chce, kiedy mam awersję do wszystkiego i wszystkich. Kiedy po prostu chciałbym utonąć w dźwiękach, w klimacie, w stali, pyle i zachodzącym słońcu.
No i mam już pierwsze zdjęcie, które mnie satysfakcjonuje. Czy ktoś w nim dostrzeże to, co ja dostrzegam? A cóż to ma za znaczenie! Wszak sztuka, którą się tworzy tak rzadko spełnia wymagania stwórców - jakże więc nie być zadowolonym z dziecka, które spełniło oczekiwania? Bo nie chodzi o to, co ludzie powiedzą i czy dostrzegą i zrozumieją. W żadnym razie.
Marna dziś pogoda, jeśli wieczorem będzie mglisto to chyba wyjdę dokończyć kliszę. Milo by było, w końcu skończyć i dać do wywołania. Tym bardziej, że boję się, że zdjęcia z wtorku na kliszy są do dupy, a chciałbym mieć to na kliszy.
Swoja drogą - to jaki niewdzięczny potrafi być trud włożony w sam processing. Jedno zdjęcie zrobisz w 5 minut i jest dobrze, a nad drugim siedzisz, pół godziny, godzina i nic.
I tak nastała noc. A ja niewiele do przodu się posunąłem. Trzeba si.ę za to wziąć porządnie. Skończyłem kliszę, więc może mnie oczekiwanie na zdjęcia z niej natchnie.
Za to spotkałem prof. Bralczyka na warszawskiej, albo kogoś niesamowicie podobnego. Miałem aparat i nie zrobiłem zdjęcia. Nie mam humoru ostatnio do zaczepiania ludzi.
Starczy marudzenia. Macie do obejrzenia kilka zdjęć poniżej, a ja wracam do roboty.
_______________________
Parę zdjęć z tego jak stanąłem przed obiektywem Rafała. Dzięki Rafał, bo tego mi po wtorku brakowało!



No i Madzia z wczorajszego dnia. Jak ja dawno nic z Madziakiem nie robiłem!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz