Źle jest.
I weźcie się z tymi głuchymi telefonami, z urzedami statystycznymi, z funduszami emerytalnymi i cala ta gowniana fikcja.
Szlugi, burn, neoangin, szlugi, zapiekanka, szlugi, burn, neoangin, warka czerwona, chupachups, szlugi. Rzygnę.
Jestem skłocony ze światem i z ludzmi.
Z własnym zyciem.
Też lubie pociagi, ale nie mam dokad jezdzic i za co.
To nie jest tak, ze ja sie z nikim nie licze, ze mnie nie obchodzi czyjes zdanie i uczucia. Ale jak sie napieprza w sciane mlotkiem to predzej czy pozniej ta sciana zaczyna sie walic. A zawalone sciany to tylko gruz. A dzis juz gruz nie idzie na drogi bo wygodnictwo siegnelo asfaltu i bruku.
Najgorsze ze trzeba zyc, gdy zycie to juz zdychanie. I choc wszyscy mowia brednie ze ciagle jeszcze zycie przed to wiesz ze nie dobiegniesz pierwszy nie dobiegniesz ktorystam. Nie wiesz nawet czy dobiegniesz. A przeciez wkladasz w to tyle sil ze nie masz juz zycia goniac za zyciem.
Mam pustke we lbie i definitywna obojetnosc dla siebie.
Trabia w radiu, jutro gala, pewnie znow bzdury, aplauzy, kuluary.
Boze gdzie tu jest rynsztok? Czy ja jestem slepy czy tylko oglupialy zwatpieniem?
Cug trwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz