piątek, 16 kwietnia 2010

Chaos myśli

Już tematem ostrzegam, że będzie dużo i chaotycznie - nie mogę z natłokiem myśli sobie poradzić. Postaram się chociaż w miarę konkretnie i w kolejności pisać. O tragedii nawet nie wspomnę - co za dużo to niezdrowo.

Pierwsza sprawa - eliminacje Miss Mazowsza Płn. 2010.
Frekwencja jakaś porażająca nie była i mam pewną tezę dlaczego. Wcześniej były eliminacje w Sochaczewie - stąd wniosek że część to niedobitki z tamtego eventu. Były dziewczyny, która nie pierwszy raz się znalazły na eliminacjach (z tych chyba jedna przeszła tym razem). Część zapewne nie ruszyła nawet sądząc, że eliminacje zostaną odwołane z racji wiadomego wydarzenia. Ale my się tam dowiedzieliśmy z radia co się stało coś kolo 10 - czyli tuz przed rozpoczęciem eliminacji. Zresztą o odwoływaniu mowy nie było. Szczerze powiem, że jakiegoś nalotu piękności nie było. Ba przeszło nawet takie "coś" czego wam nie pokaże - bo to jest jawna ujma dla gustu jury. No ale coś trzeba było wybrać (chociaż szczerze powiem, że były dwie lepsze kandydatki moim zdaniem). Tak czy inaczej zrobiłem w ciągu jakichś 4 godzin - 550 zdjęć i tyleż samo rawów ofc (10GB sic!). Bez lampy reporterskiej robota w tym tempie jest mordercza - bo lampa się przegrzewała, nie nadążała też z ładowaniem się. I tu miałem rację żeby mieć na wszelki wypadek drugi aparat. Zaproponowałem zdjęcia na poniedziałek, Organizator chciał na niedziele po południu (czyli na następny dzień). Więc powiedziałem, że będą na rano. I to była diabelnie ciężka noc. Jak się wziąłem za segregacje i processing około 20 to skończyłem o 8 rano - 12 godzin naprawdę ciężkiej roboty. Oczy mi się zamykały same, głowa mi leciała do tyłu i wszystkiemu towarzyszył koszmarny letarg - pomimo decybeli lecących wprost w moją czaszkę musiałem walczyć ze snem. Wczoraj dopiero przejrzałem te wszystkie zdjęcia na spokojnie. Wlepiam tu na szybko dwa sety - trzeba obejrzeć w pełnym wymiarze.
Zgrupowanie skrócone jest o dzień - zaczyna się za 4 dni. No i finał. Póki co staram się o tym nie myśleć.

Wczoraj trafiłem na film, którego dawno nie widziałem - a którego nie mogłem też namierzyć. Z prozaicznej przyczyny - nie pamiętam tytułu. Film ów zowie się "Wielkie nadzieje" i naprawdę warto go sobie obejrzeć przynajmniej raz. Powracają do mnie coraz częściej pewne pytania bez odpowiedzi - ale to nie czas żeby roztrząsać ten temat.

Sny mam coraz ciekawsze. Zasadniczo to bardziej koszmary. Dziś mi się powtórzył jeden o którym zdążyłem już zapomnieć - i jak zwykle rozwinął się o kolejne sceny.
Przedwczoraj śniła mi się wielka lodowa pustynia i szedłem po tym cienkim lodzie. I była fabryka jakaś, do której weszliśmy. Otóż w tej fabryce był koń wielkości, żeby was nie okłamać - sięgał łbem trzech pięter(?), ale najdziwniejsze było to ze jest kościotrupem i na dodatek z paszczy (paszczy nie pyska!) wystawały mu dwa olbrzymie kły skierowane na wprost.
Wczoraj wojna, niemcy, rusztowania, naboje, stare kamienice zniszczone bombardowaniem - nic nowego. Tylko czemu ja w tych niemców chciałem rzucać śrutem upapranym w smarze? Tego nie potrafię zrozumieć.
Dzisiejszego nie będę opowiadał bo nie mam ochoty Was zadręczać. Krótko mówiąc - ośrodek wypoczynkowy, ziemia powypalana, lisie nory, piski dzieci, drewniane domki, iglasty las, ruiny jakichś kominów. I słyszałem wyraźnie - "no one is safe" z któregoś kawałka slipknota.
Gdybym ja to potrafił namalować!

Wyszukałem fajna miejscówkę, na której może uda mi się zrobić kadr, który mi się już parę razy śnił. 30km do przejechania. Czy to problem? Chyba brakuje mi wrażeń. Takich naprawdę potężnych, osobistych. Bo wypalić się nie wypaliłem. Brakuje tylko paru granatów i benzyny żeby to zaczęło płonąć. Strasznie zaniedbałem deviantArt'a. Zdjęcia z niemal miesiąca czekają i dopiero dziś wziąłem się za zrobienie z tym porządku. W ciągu dwóch dni powinno wszystko już być na miejscu.

Na marginesie:
Ellen wypuściła coś co mi śmierdzi kiczem i jest moim zdaniem porażką: Shrek of a Guy

No i niniejszym tyle. Nie będę teraz rozwlekał.
Więcej zdjęć i konkretniejsze tematy może już niedługo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz