sobota, 28 maja 2011

Rozprężony.

Dziś będzie bez zdjęć. Zalegają mi na kompie i chuj. Trudno nie wszystko naraz. W sumie to nawet mi dobrze z tym ciągłym biegiem.

Spring blues night - impreza dla szefów oraz pracowników. Rozrywka stała się tu jakimś snobizmem.
Mam dość. To już nie chodzi o brak cierpliwości. Raczej o brak sił już. Może nie ma sensu się starać? Wogóle o cokolwiek? Nie można zapalić zapałki i mieć zapałki. Niezależnie od opcji nie ogrzejesz się. Złudzenia.
Ja wiem doskonale, że to wygląda na zwykły bełkot. Co ja bym dał żeby to był tylko bełkot.
To wszystko jest takie strasznie ponure...

Dlaczego mi się zwraca uwagę ze wystawiam lampę pod scenę kiedy jakaś durna cizia po prostu na nią wchodzi? Czemu jakiś wpół pijany typek chce mi pokazać jak to jest ogarnięty z foto skoro okazuje się, że nie ma pojęcia o tym i gaszę go co krok? Czemu niektórzy po wypiciu chcą ze mną zwady? Ja tego nie rozumiem. I ja ich jeszcze głaszcze. Chore.

Dwie sesje do zrobienia, że nie wspomnę o jakichś pierdołach czy tym co dopiero się zbiera tzn właśnie spring blues night. Nazbiera się tego oj nazbiera.

Trza iść spać.

środa, 11 maja 2011

Tak na szybko dziś z młyna.
Full format lata TU (35mb).

W czwartek kupcie czas ciechanowa albo... miejcie za darmo za parę dni jeszcze obszerniejszy materiał! W związku z totalnym brakiem poważania dla kapitalizmu z mojej strony serdecznie pierdolę obecne podejście medialne. I będzie syrenka!
Jutro mam do robienia materiał, za diabła się nie wyśpię, potem sesja. Do tego jedna sesja już mi zalega i gniją mi packshoty na dysku. Kiedy uzupełnię zaległości na devie nie mam pojęcia. Tak samo jak nie mam pojęcia kiedy ogarnę burdel na hdd, który przybrał już zresztą rozmiar 12 gb :P
Do tego dochodzi ponownie ciągły kontakt z terminarzem, a ja bym chciał się tak porządnie wyspać, wyjechać na tydzień gdzieś na luzie i olać dosłownie wszystko. Był plan wyjazdu do kosova ale pieprznął oczywiście na kasie. Bo skąd tu wziąć 2000pln? No skąd? wszystko już było obgadane i praktycznie gdyby nie kasa to by doszło do skutku. Ale jak zwykle - głuchemu cegła w potylice... czy jakoś tak.
Szczerze mówiąc to się chyba biorę za zbyt wiele rzeczy. Chyba mam rozstrój pragnieniowy czy coś w ten deseń. Tak się nie powinno i tak nie można na dłuższą metę bo się człowiek tylko wypala a chuj z tego jest.
Za 13 godzin sesja a żeby być w dobrym nastroju to musiałbym pospać z 11. I ot masz babo placek prześpię może z 7 i od rana zapieprz. Że aż podsumuje utworem Jacka Kaczmarskiego i na tym koniec na dziś.



PRZYPOMINAM - KLIKAMY NA MINIATURKI TO POKAŻĄ SIĘ WIĘKSZE. OGLĄDANIE TAKICH THUMBÓW TO PARANOJA I OWOCUJE RAKIEM, DŻUMĄ ALBO I CZYMŚ GORSZYM! NIE PO TO ROBIĘ JAKIŚ NORMALNIEJSZY ROZMIAR ŻEBYŚCIE WZROK SOBIE PSULI NA TYCH MALEŃSTWACH!







poniedziałek, 2 maja 2011

2 maj

Na dzień dobry dygresja mała - te thumby poniżej to są takie małe, że naprawdę żal dupsko ściska ;p

Mam fazę na umieszczenie, nie wróć inaczej, mam fazę na zrobienie portretu ze zwierzakiem. Problem w tym, że chcę albinosa. Problem w tym, że nie chce jakiejś myszy czy królika. Problem w tym, że dwa problemy w jednym miejscu tworzą dość mocna przeszkodę w realizacji. No cóż mogło być gorzej - co by było jakby mi się zachciało hybrydy kota i jeża? :P

Zamówiłem sprzęt w końcu. Koło piątku powinien się zjawić. Więc niedługo czas sprawdzania możliwości. Z drugiej strony musiałem wykręcić kartę graficzną przy kompie - wentylator się rozdupcył. Pure life - robisz krok do przodu a tu się okazuje, że drugą noga tkwisz w cemencie.

Dobra koniec pieprzenia. Poniżej zdjęcia z młyna opuszczonego. Tzn. już nie do końca opuszczonego - właściciel zaczął tam chyba coś robić, więc meta tak jakby się psuje :P